Quantcast
Channel: Po tej stronie lustra
Viewing all 626 articles
Browse latest View live

DIY: Jak wykorzystać słoiczek po świecy Bath and Body Works?

$
0
0

Świece z Bath and Body Works nie tylko pięknie pachną i dobrze się palą, ale też cieszą oczy swoim wyglądem. Dziś przychodzę do Was z małym DIY i pomysłem na wykorzystanie słoiczka po wypalonej świecy.
słoik po świecy bath and body works

Duże świece Bath and Body Works umieszczone są w szerokich szklanych słojach z metalowymi przykrywkami. Ich prosta forma sprawia, że prezentują się niezwykle elegancko i z powodzeniem wpisują się w każdy wystrój wnętrza, dlatego po wypaleniu świecy warto je jeszcze wykorzystać. Jak to zrobić?

Zaczynamy od usunięcia z wnętrza słoja knotów i resztek wosku. Najłatwiej zrobić to zanurzając na kilka minut słój w misce z gorącą wodą, a kiedy wosk na brzegach stopnieje wystarczy już tylko delikatnie go podważyć. Następnie dokładnie myjemy słoik ciepłą wodą z płynem do naczyń, wycieramy i wsypujemy do środka sodę oczyszczoną, aby pozbyć się pozostałości zapachu
gałka do mebli z kryształem

Kiedy słoik jest już gotowy, możemy przystąpić do nadania mu nowej funkcji. Ja swój egzemplarz postanowiłam przerobić na elegancki pojemniczek na patyczki kosmetyczne. Mogłabym po prostu włożyć je do przygotowanego słoika po świecy, ale ponieważ wieczko od świec Bath and Body Works bardzo łatwo się brudzi i zapamiętuje każdy dotyk palca, zdecydowałam się dorobić do niego uchwyt, który nie tylko zapobiegnie ciągłym odciskom na wieczku, ale też ułatwi użytkowanie i nada mojemu pojemniczkowi szyku. W tym celu zakupiłam w Leroy Merlin niewielkich rozmiarów gałkę do mebli z ozdobnym kryształem i za pomocą mocnego kleju przykleiłam ją do wieczka (no dobra, mąż przykleił, ja bałam się, że skleję sobie palce :P).
przykrywka z ozdobnym uchwytem

I już. Teraz pozostaje tylko czekać aż klej wyschnie i nasz pojemniczek w stylu glamour będzie gotowy do użytku. A tak prezentuje się efekt końcowy:
pojemnik ze słoika po świecy bath and body works

Prawda, że ładnie?

Pozdrawiam,
Ania

Masło do demakijażu Pat & Rub - rewolucja w demakijażu oczu

$
0
0

Demakijaż to podstawa każdej pielęgnacji, ale znalezienie produktu, który skutecznie usunie z twarzy każdy, nawet najmocniejszy i wodoodporny makijaż, a przy tym pozostanie delikatny dla skóry nie zawsze jest łatwe. Do tej pory moim absolutnym ulubieńcem w tej dziedzinie był płyn micelarny Bioderma, teraz znalazłam produkt, który śmiało może z nim konkurować. Mowa o maśle do demakijażu marki Pat & Rub.
masło do demakijażu pat & rub na magazynie harper's bazaar
 
MASŁO DO DEMAKIJAŻU PAT & RUB to produkt do zmywania makijażu dla osób w każdym wieku. Przeznaczone głównie dla cer suchych, nie lubiących oczyszczania przy użyciu wody. Stworzone na bazie olejku ze słodkich migdałów, wosku pszczelego i naturalnej witaminy E, bez dodatku substancji zapachowych.

SKŁAD:Prunus Amydalus Dulcis Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Polyglyceryl-10 Laurate, Stearic Acid, Olus Oil, Cera Alba, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalane.
opakowanie masła do demakijażu pat & rub

Masło do demakijażu Pat & Rub zamknięte zostało w białej, plastikowej tubce o pojemności 50 ml, która przychodzi do nas zapakowana dodatkowo w biały kartonik. Charakterystyczna na marki prosta szata graficzna utrzymana w odcieniach srebra, czerni i bieli sprawia, że produkt wygląda niezwykle elegancko i miło dla oka.
otwór tubki z masłem do demakijażu pat& rub

Produkt ma gęstą, typowo maślaną konsystencję. Bezpośrednio po wyciśnięciu z tubki jest zwarty i zbity, pod wpływem ciepła dłoni topnieje i zamienia się w olejkową emulsję. Jako posiadaczka cery tłustej używam masełka jedynie do demakijażu oczu. Wyciskam odrobinę na dłoń i palcami rozprowadzam po rzęsach i powiekach, delikatnie masując. Producent zaleca by po tej czynności przetrzeć oczy wacikiem, ale u mnie ta metoda się nie sprawdza - tusz się marze po twarzy i zawsze jakaś część masełka dostanie się do oka powodując nieprzyjemne szczypanie. Dlatego ja po dokładnym rozprowadzeniu masełka po rzęsach i powiekach po prostu spłukuję je wodą. Po osuszeniu, skóra wokół oczu jest nawilżona i miękka, a po makijażu nie ma nawet najmniejszego śladu.

masło do demakijażu pat & rub wyciśnięte na zakrętkę
Masło do demakijażu Pat & Rub absolutnie podbiło moje serce, detronizując w dziedzinie demakijażu oczu moją ukochaną Biodermę! Obecnie przy produkcie widnieje informacja, że jest to wersja limitowana, ale szczerze mam nadzieję, że produkt pozostanie w regularnej sprzedaży i znajdzie stałe miejsce w mojej codziennej pielęgnacji.

Pozdrawiam,
Ania


HIT za grosze - musy do ciała Bioamare

$
0
0

Jeśli jesteście ze mną od dłuższego czasu i zaglądacie na bloga w miarę regularnie, to na pewno wiecie, że wszelkiego rodzaju mazidła do ciała idą u mnie jak woda. Skórę na ciele mam bardzo suchą, więc nawilżać ją muszę po każdej kąpieli i to dość obficie, co powoduje, że masła do ciała o standardowej pojemności starczają mi średnio na 2-3 tygodnie. Tak mała wydajność jak wiadomo generuje koszty, dlatego od dłuższego już czasu szukałam produktu, który nie będzie obciążał nadmiernie domowego budżetu, a jednocześnie pozwoli zachować mi pewne pielęgnacyjne standardy. I tak pewnego dnia trafiłam na musy do ciała Bioamare.
trzy słoiczki z musami do ciała bioamare


KOSMETYKI BIOAMARE 


Bioamare to kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała, pochodzące od tego samego producenta, co kosmetyki Nacomi. Są w 100% naturalne, mają proste, przyjazne skórze składy i nie są testowane na zwierzętach. Można je kupić w każdym markecie Tesco i to tam właśnie trafiłam na nie po raz pierwszy, decydując się na zakup trzech musów do ciała.


MUS ODŻYWCZA MALINA 


Lekki mus do ciała o właściwościach odżywczych, wzbogacony olejem inca inchi, olejem avocado i ekstraktem z jabłka. Nawilża, regeneruje, ujędrnia i wygładza skórę. Pięknie pachnie malinami.

Skład:Butyrospermum Parkii (Shea) Butter,  Persea Gratissima Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Cera Alba, Helanthus Annus (Sunflower) Seed Oil, Glycerin, Plukenetia Volubis Seed Oil, Alcohol Cetyl, Pyrus Malus Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum, Benzyl Salicylate, Limonene, Linalool, Citronellol, Cotral, Geraniol.


MUS WYSZCZUPLAJĄCE MANGO 


Lekki mus do ciała o właściwościach antycellulitowych, wzbogacony olejkami jojoba i macadamia oraz ekstraktem z mango. Zwiększa elastyczność skóry, ujędrnia, wspomaga proces regeneracji i chroni przed wysuszeniem. Najsłabszy z całej trójki pod względem zapachowym.

Skład:Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Cera Alba, Helanthus Annus (Sunflower) Seed Oil, Glycerin, Simmondsia Chinensis Oil, Alcohol Cetyl, Mangifera Indica Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum.


MUS NAWILŻAJĄCE CIASTECZKO 


Lekki mus do ciała o właściwościach ujędrniających, wzbogacony olejkiem arganowym, olejem z pestek winogron i ekstraktem z kakaowca. Nawilża, regeneruje i tonizuje skórę. Apetyczny zapach słodkich ciasteczek, idealny na chłodniejsze dni.

Skład:Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Vitis Vinifera Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Cera Alba, Helanthus Annus (Sunflower) Seed Oil, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Cetyl Alcohol, Cocoa Bean Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum.
ciasteczkowy mus do ciała bioamare

Musy do ciała Bioamare zamknięte zostały w wygodnych plastikowych słoiczkach z aluminiowa zakrętką. Etykiety są dość pstrokate, ale też nie rażą jakoś specjalnie. Sam kosmetyk ma konsystencję puszystej pianki, która pod wpływem ciepła ciała topi się, zamieniając w oleistą emulsję. Łatwo rozprowadzają się na ciele i otulają przyjemnym zapachem. Ze względu na wysoką zawartość masła shea i olejków roślinnych, musy lekko natłuszczają skórę i nie wchłaniają się od razu, więc ich aplikację lepiej zostawić sobie na wieczór. Skóra po ich użyciu jest dogłębnie nawilżona, odżywiona i jedwabiście gładka, a co ważniejsze jest to efekt trwały, który nie znika przy następnym myciu.
konsystencja musu bioamare na dłoni

Musy do ciała Bioamare absolutnie skradły moje serce. Naturalny, prosty skład, piękne zapachy, fantastyczne działanie, a do tego łatwa dostępność i bardzo przyjazna cena - zdecydowanie jest je za co kochać i myślę, że zagoszczą w mojej kosmetyczce na długo. Mieliście już okazję je poznać?

Pozdrawiam,
Ania

Yankee Candle Fireside Treats i zapach pianek pieczonych nad ogniskiem

$
0
0

Wakacje pomału dobijają końca. Przed nami niby jeszcze miesiąc kalendarzowego lata, ale w powietrzu wyraźnie czuć już jesień. Słońce coraz wcześniej chowa się za horyzontem, a wieczory i ranki stają się coraz chłodniejsze. Pomału zmienia się też mój repertuar zapachów. Lekkie, orzeźwiające i owocowe aromaty, ustępują miejsca tym nieco cięższym, słodkim i otulającym. I o jednym z takich zapachów chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć.
wosk zapachowy yankee candle o zapachu pieczonych pianek
 
YANKEE CANDLE FIRESIDE TREATS to "aromat słodkich pianek opiekanych nad ogniskiem". Zapach ten zdecydowanie należy do najbardziej znanych i lubianych w ofercie marki i naprawdę sama nie wiem, dlaczego trafił do mnie tak późno. Pachnie bardzo apetycznie, słodko - może faktycznie piankmi marshmallows, a może po prostu palonym cukrem? Fireside Treats mimo, że jest zapachem słodkim i mocnym, zdecydownie nie mdli i nie męczy, nawet przy dłuższym paleniu. Może dlatego, że obok cukrowej słodyczy, wyraźnie czuć w nim też subtelną nutę dymu, bądź palącego się drzewa, która nadaje całości nieco tajemniczego charakteru.
pianki marshmallow i wosk yankee candle

Uwielbiam jesień i zapowiadający ją schyłek lata, a jedną z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu w tym okresie są wieczorne ogniska w gronie najbliższych. Nie wiem czemu, ale jest w nich coś magicznego - godzinami można siedzieć wokół ogniska rozmawiając, śpiewając, albo po prostu wsłuchując się w szum drzew, cykanie świerszczy i odgłos trzaskającego na ogniu drewna. I mimo, że pianki pieczemy na ognisku raczej sporadycznie, to właśnie takie chwile przywodzi mi na myśl ten zapach. I za to go kocham.

Nazwa: Yankee Candle Fireside Treats
Linia zapachowa: Food & Spice
Dostępność:GOODIES.PL

Pozdrawiam,
Ania

Ulubieńcy sierpnia - Pat&Rub, MAC, Golden Rose, Bioamare, Cheerful Candle

$
0
0

Sierpień zleciał mi nie wiadomo kiedy i przyznaję, że patrząc ostatnio w kalendarz byłam nieco zaskoczona faktem, że to już czas comiesięcznych podsumowań. Jakoś już tak tradycyjnie, zaczniemy od ulubieńców. Ciekawi, jakie produkty zasiliły ich grono w tym miesiącu?
ulubione kosmetyki i woski zapachowe

CIASTECZKOWY MUS DO CIAŁA BIOAMARE skradł moje serce obłędnym, słodkim zapachem kruchych ciasteczek z czekoladą i orzechami. Uwielbiam się nim smarować, zwłaszcza w te już chłodniejsze wieczory. Tym bardziej, że w parze z apetycznym zapachem idzie też fantastyczne działanie.
ciasteczkowy mus do ciała bioamare

WOSK ZAPACHOWY CHEERFUL CANDLE CASHMERE to kremowa mieszanka wanilii i piżma, z subtelną kwiatową nutą w tle. Całość jest niezwykle przyjemna - ciepła, kobieca i otulająca. Idealna na chłodne, sierpniowe wieczory.
wosk zapachowy cheerful candle cashmere

MASŁO DO DEMAKIJAŻU PAT & RUB szybko i skutecznie usuwa makijaż, a w dodatku bardzo przyjemnie pielęgnuje delikatną skórę wokół oczu, pozostawiając ją nawilżoną i miękką w dotyku. Mam nadzieję, że masło pozostanie w sprzedaży kiedy już afera wokół marki ucichnie, bo chciałabym żeby zagościło u mnie na stałe.
masło do demakijażu Pat&Rub

POMADKA GOLDEN ROSE SHEER SHINE 07 przyjechała ze mną z konferencji Meet Beauty i dopiero teraz trafiła do użytku. W zasadzie można by powiedzieć, że to taki bardziej koloryzujący balsam do ust niż pomadka kolorowa w ścisłym tego słowa znaczeniu. Ma przyjemną, masełkową konsystencję i doskonale nawilża usta, pozostawiając na nich subtelną dawkę koloru i błyszczykowe wykończenie. Idealna na co dzień, do pracy i szkoły.
szminka golden rose sheer shine

RÓŻ MAC WELL DRESSED jest ze mną już od dawna i jak widać po coraz bardziej widocznym prześwicie, często bywa w użyciu. W sierpniu sięgałam po niego praktycznie codziennie -  nie tylko dlatego, że lubię jego subtelny, dziewczęcy kolor i mogę się nim malować nawet na śpiąco bez obaw, że zrobię sobie krzywdę, ale też dlatego, że razem ze wspomnianą wyżej pomadką GR tworzą bardzo zgrany duet.
róż do policzków mac well dressed

A jakie produkty zasłużyły sobie w sierpniu na miano Waszych ulubieńców?

Pozdrawiam,
Ania

Do kogo leci box z kosmetykami Organique? Wyniki rozdania

$
0
0

To był pracowity tydzień i mało mnie było na blogu, ale żeby choć troszkę Wam to wynagrodzić przychodzę dziś do Was z wynikami rozdania. 

Nie przedłużając, box z kosmetykami Oragnique leci do...

Serdecznie gratuluję i czekam na dane do wysyłki :)

Pozostałym bardzo dziękuję za udział :* Zawsze bardzo się cieszę, kiedy zgłaszacie się do udziału w zabawie i bardzo żałuję, że nie mogę nagrodzić Was wszystkich za to, że tu ze mną jesteście. Za to już niedługo będę miała dla Was kolejną małą niespodziankę, więc bądźcie czujni :)

Pozdrawiam,
Ania

Woski zapachowe Cheerful Candle - kaszmir, lawenda z wanilią i kwitnące bzy

$
0
0

Jesień zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią nadchodzi sezon na intensywne palenie świec i wosków zapachowych. Jakiś czas temu otrzymałam do testów trzy zapachy mało znanej jeszcze w blogosferze marki Cheerful Candle i dziś przychodzę podzielić się z Wami moimi wrażeniami.
 
Woski Cheerful Candle zamknięte są w wygodnych plastikowych pudełeczkach, które zapobiegają wietrzeniu i mieszaniu się zapachów oraz ułatwiają przechowywanie napoczętych wosków. Każdy wosk podzielony jest na sześć równych kostek. Każda kostka przewidziana jest na ok. 4 godziny palenia, a więc cały wosk zapewnia nam ok. 24h zapachowych doznań. Cena wosków Cheerful Candle to ok. 18,90 zł/56,8 g.

CHEERFUL CANDLE CASHMERE


CASHMERE to kremowa mieszanka nut drzewnych, wanilii i piżma, wzbogacona subtelną kwiatowo-cytrusową nutą w tle.

Cashmere to idealna propozycja na chłodne wieczory - ciepła, słodka i otulająca, niczym prawdziwy kaszmirowy szal, czy sweterek. Zapach niezwykle kobiecy, perfumeryjny, trochę przywodzi na myśl luksusowy płyn do płukania delikatnych tkanin. Na mnie działa bardzo kojąco i uwielbiam palić go wieczorami po ciężkim dniu. Świetnie nadaję się też jako tło podczas domowego spa - przy nim nawet najzwyklejsza maseczka nabiera znamion wyjątkowego zabiegu pielęgnacyjnego.

CHEERFUL CANDLE LAVENDER VANILLA


LAVENDER VANILLA to połączenie świeżo ściętej lawendy z wanilią, bergamotką, szałwią i drzewem cedrowym.

Lavender Vanilla to bardzo przyjemna kompozycja lawendy i wanilii, podszyta subtelną męską nutą. Zapach jest niezwykle ciepły i kojący - wycisza, relaksuje, niesie ze sobą spokój i poczucie bezpieczeństwa. Nieodparcie kojarzy się z silnymi męskimi ramionami, dającymi oparcie i schronienie. Na co dzień nie jestem wielką fanką męskich aromatów, ale ten zdecydowanie przypadł mi do gustu.

CHEERFUL CANDLE LILACS IN BLOOM


LILACS IN BLOOM to zapach kwitnącego bzu, dopełniony aromatem fiołków i konwalii.

Lilacs in Bloom to typowo kwiatowy aromat, idealnie odwzorowujący zapach kwitnącego bzu i jeśli ktoś jest miłośnikiem tego zapachu, to wosk z pewnością przypadnie mu do gustu. Ja niestety nie jestem fanką ani zapachu bzu, ani mocno kwiatowych aromatów jako takich, więc z Lilacs in Bloom zdecydowanie się nie polubiliśmy. 

Podsumowując, woski Cheerful Candle to kolejna godna uwagi alternatywa dla słynnych tart Yankee Candle. Zapachy są bardzo dobrze odwzorowane i idealnie wyważone, a dzięki podziałowi na kosteczki i plastikowym pudełeczkom, woski są wygodne w użytkowaniu i przechowywaniu. Na trzy zapachy, które do mnie trafiły dwa bardzo przypadły mi do gustu, co jest nie lada sukcesem i zdecydowanie mogę je Wam polecić. Trzeci zresztą też, ale pod warunkiem, że lubicie tego typu aromaty.

Woski zapachowe Cheerful Candle kupicie w sklepie ŚWIECE ZAPACHOWE.

Pozdrawiam,
Ania

Sierpniowe zużycia - Resibo, Clinique, John Masters Organics

$
0
0

Znów z lekkim poślizgiem, ale jak to mówią - lepiej późno niż wcale, przychodzę do Was z sierpniowym projektem denko i produktami, które udało mi się zużyć w ubiegłym miesiącu. Zapraszam więc na szybki przegląd i garść mini recenzji :)
opakowania po zużytych kosmetykach

PŁYN MICELARNY RESIBO to produkt, wobec którego mam bardzo mieszane uczucia. Może nie był całkiem zły, ale mimo to nie polubiłam go na tyle bym miała jeszcze kiedyś do niego wrócić. Ze zmywaniem makijażu szło mu różnie - maskarę Clinique zmywał bez problemu, tusz L'Oreala rozmazywał zaś po całej twarzy. W dodatku po rozpyleniu na wacik dość mocno się pienił, czego ja osobiście nie lubię.

BALSAM DO UST JOHN MASTERS ORGANICS tym razem w wersji malinowej. Pachniał naprawdę obłędnie, z nawilżaniem również radził sobie bardzo dobrze, więc zużyłam go z prawdziwą przyjemnością.

SERUM Z WITAMINĄ C JOHN MASTERS ORGANICS to moje trzecie serum tej marki i tak jak dwa poprzednie, sprawdzało się u mnie rewelacyjnie! Pięknie nawilżało skórę, rozjaśniało przebarwienia i wyrównywało koloryt, a w trakcie jego stosowania skóra nie sprawiała mi praktycznie żadnych problemów. Nie da się ukryć, że moja skóra uwielbia pielęgnację tej marki.

NATURALNE MASŁO SHEA BIOAMARE kupiłam razem z musami. Skusiłam się na wersję poziomkową, która miała niezwykle przyjemny, owocowy zapach. Masło fantastycznie pielęgnowało suchą skórę natłuszczając ją, odżywiając i pozostawiając długotrwałe uczucie komfortu i nawilżenia.

PUDER BAMBUSOWY Z JEDWABIEM BIOCHEMIA URODY to mój ulubieniec już od wielu lat. Nie szkodzi mojej problematycznej skórze, na długo matuje, a jednocześnie ładnie rozprasza światło zmiękczając rysy twarzy i zmniejszając widoczność drobnych niedoskonałości.

CLINIQUE HIGH IMPACT MASCARA (miniatura) z początku nie przypadła mi do gustu, ale po jakimś czasie udało nam się dogadać. Ładnie wydłużała i podkreślała rzęsy, nie sklejała ich i nie dawała efektu owadzich nóżek. Trwałość również miała bez zarzutu.
opakowania po musach do ciała bioamare

MUSY DO CIAŁA BIOAMARE to doskonałe kosmetyki za niewielką cenę. Mają fantastyczne składy, przyjemną konsystencję i doskonałe działanie. Dodatkowo wersja malinowa i ciasteczkowa naprawdę obłędnie pachną.
słoik po średniej świecy woodwick

WOODWICK TRILOGY WILD BERRY SMOOTHIE rozkochała mnie w sobie kojącym dźwiękiem trzaskającego na ogniu drewna. Zapachowo nie powalała, ale mimo wszystko jej wybaczam - uwielbiałam spędzać wieczory w jej towarzystwie.
naklejki z wosków zapachowych yankee candle

WOSKI YANKEE CANDLE: Soft Blanket (bardzo fajny zapach, będzie świeca), Fireside Treats (zapach pianek pieczonych nad ogniskiem, będzie świeca), Early Sunrise (zapach niedostępny w regularnej sprzedaży, przyjemny, świeży, cytrynowo-herbaciany), White Chocolate Apple (na sucho bardzo przyjemny jabłkowy, w paleniu nieco mdły i bez wyrazu), Chocolate Layer Cake (must have dla fanów czekolady), Winter Glow (moja wielka miłość, duża świeca czeka już w zapasach).


I to tyle, jeśli chodzi o moje sierpniowe zużycia :) A jak Wam poszło denkowanie w ubiegłym miesiącu?

Pozdrawiam,
Ania

Yankee Candle Ebony & Oak - przywołując jesień

$
0
0

Limitowana kolekcja jesiennych zapachów Yankee Candle Harvest Time dostępna jest w sprzedaży już od kilku tygodni i niemal tyle samo gości u mnie. Mimo więc, że pogoda za oknem wciąż jeszcze typowo letnia, najwyższy czas by na świeżo zacząć Was z nią zapoznawać. Na początek wybrałam zapach, który w nowej kolekcji zaskoczył mnie najbardziej - Yankee Candle Ebony & Oak.
duża świeca zapachowa yankee candle ebony & oak

YANKEE CANDLE EBONY & OAK to "leśny zapach stworzony z mieszanki drzewnych nut dębu, sosny, hebanu, eukaliptusa i paczuli".

Muszę przyznać, że czytając zapowiedzi kolekcji Harvest Time nie wiązałam z Ebony & Oak żadnych większych nadziei. Tym czasem jak widzicie, zapach spodobał mi się na tyle, że po wypaleniu wosku od razu zamówiłam dużą świecę.
etykieta świecy yankee candle ebony & oak

Zapach Ebony & Oak zamknięty został w wosku w odcieniu eleganckiego, stonowanego beżu i opatrzony etykietą pełną szyszek i żołędzi. Wizualnie prezentuje się dość surowo i uniwersalnie, dzięki czemu z powodzeniem może stać się dekoracją niemalże każdego wnętrza. 
świeca yankee candle ebony & oak widok z góry

Ebony & Oak to zapach naprawdę wyjątkowy - ciepły, otulający, drzewny, a jednocześnie świeży i nieco tajemniczy. Nie jestem specjalistką od nut drzewnych, więc nie powiem Wam, czy faktycznie pachną tak jak powinny i która wysuwa się na pierwszy plan. Na pewno wyraźnie czuję w tym zapachu paczulę i to chyba właśnie ona wraz z eukaliptusem nadają Ebony & Oak tego niepowtarzalnego charakteru...
płonąca świeca zapachowa yankee candle ebony & oak

Yankee Candle Ebony & Oak to niezwykle piękny jesienny zapach - nastrojowy, tajemniczy i zupełnie różny od wszystkich innych jesiennych zapachów Yankee znanych mi do tej pory. Z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, ale zdecydowanie warto go wypróbować.

Nazwa: Yankee Candle Ebony & Oak
Linia zapachowa: Fresh
Kolekcja: Harvest Time
Dostępność:GOODIES.PL

Pozdrawiam,
Ania

Szampon Insight Loss Control - czy pomógł mi w walce z wypadaniem włosów?

$
0
0

Z marką Insight po raz pierwszy zetknęłam się dokładnie rok temu i byłam zachwycona działaniem ich masek na moich włosach. Zachęcona tym sukcesem, zdecydowałam się wypróbować również szampon marki, a spośród kilku dostępnych wariantów wybrałam wersję Loss Control przeciwko wypadaniu włosów. Jak szampon sprawdził się u mnie po kilku miesiącach stosowania? Czy faktycznie pomógł mi w walce z wypadaniem włosów i powtórzył sukces masek? Tego dowiecie się w dalszej części wpisu. Zapraszam.
szampon insight loss control

 

INSIGHT LOSS CONTROLL SHAMPOO 


Wzmacniający szampon przeciw wypadaniu włosów, który:
- zapobiega wypadaniu włosów, 
- wzmacnia cebulki,
- stymuluje mieszki włosowe do wzrostu,
- przywraca włosom blask i witalność,
- łagodzi podrażnienia skóry głowy,
- daje uczucie świeżości

Szampon zawiera organiczne ekstrakty z kasztanowca, guarany i Echinacea oraz naturalny mentol. Jak wszystkie produkty marki Insight wolny jest od SLS, SLES, parabenów, silikonów, sztucznych barwników, alergenów zapachowych oraz olejów mineralnych.

Skład: Aqua (Water),Sodium Coceth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Sed Extract, Paullinia Cupana Seed Extract, Echinacea Angustifolia Leaf Extract, Menthol, Parfum (Fragrance), Polyquaternium- 10, Citric Acid, Sodium Chloride, Glycerin, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

Cena: ok. 39 zł/500 ml
opakowanie szamponu insight

 

OPAKOWANIE

Szampon Insight Loss Control zamknięty został w butelce z ciemnego plastiku. Kremowo-miętowa etykieta swoją stylistyką przywodzi na myśl starodawne apteczne preparaty, a całość prezentuje się wyjątkowo schludnie i miło dla oka. Butelka jak na 0,5 l pojemność jest bardzo zgrabna i poręczna, a dozowanie z niej produktu ułatwia wygodna i higieniczna pompka.

KONSYSTENCJA I ZAPACH


Konsystencja szamponu jest typowo żelowa i dosyć gęsta, dzięki czemu preparat nie przecieka nam przez palce. To, co mi osobiście najbardziej w tym szamponie przeszkadza to jego płaski, miętowy zapach, przywodzący na myśl płyn do mycia naczyń Ludwik (kto w dzieciństwie robił z niego bańki?).

DZIAŁANIE 


Szampon Insight Loss Control bardzo dobrze się pieni, więc już niewielka ilość wystarczy by umyć nim nawet długie włosy. Mimo miętowego zapachu i dodatku naturalnego mentolu, szampon nie wywołuje efektu chłodzącego. Delikatnie oczyszcza włosy i skórę głowy, nie wywołuje swędzenia i podrażnień, nie przyczynia się do powstawania łupieżu. Nie wysusza i nie plącze włosów. Co do wypadania włosów, to niestety nie zauważyłam, żeby stosowanie szamponu przyniosło w tej kwestii jakiekolwiek efekty - włosy dalej sypią się garściami i po każdym myciu zatykają odpływ. Z jednej strony nie chcę za to ganić szamponu, bo wiem, że w moim przypadku problem z wypadaniem włosów ma swoje głębsze podłoże zdrowotne. Z drugiej zaś, wiem że są szampony, które jednak pomagały mi ten problem w jakiś sposób ograniczyć.

OPINIA


Szampon Insight Loss Control nie jest produktem złym, ale też nie zachwycił mnie na tyle bym chciała włączyć go na dłużej do swojej pielęgnacji. Wręcz przeciwnie. O ile brak wspomożenia w walce z wypadaniem włosów jestem mu w stanie wybaczyć, bo jak wspomniałam u mnie to bardziej złożony problem, o tyle jego zapach jest dla mnie nie do przejścia. Za każdym razem myjąc włosy czuję się jakbym się myła tym nieszczęsnym Ludwikiem i szczerze mówiąc marzę by jak najszybciej go wykończyć i móc wreszcie sięgnąć po coś nowego.
szampon do włosów insight loss control
 
Podsumowując, szampon Insight Loss Control okazał się w moim przypadku małym niewypałem. Jego działanie w moim odczuciu jest dość przeciętne, bo tak naprawdę nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych delikatnych szamponów, które możemy spotkać na rynku. Mimo to jednak staram się nie zrażać i zamierzam w przyszłości wypróbować jeszcze jakiś inny szampon tej marki. Mam nadzieję, że tym razem o jakimś przyjemniejszym zapachu, który nie będzie kojarzył się z płynem do mycia naczyń.

Pozdrawiam,
Ania



Yankee Candle Rhubarb Crumble - owocowy deser na chłodne jesienne wieczory

$
0
0

Crumble. Popularny brytyjski deser przygotowywany z duszonych owoców posypanych kruszonką i zapieczonych w piecu. Prosty w przygotowaniu, aromatyczny i obłędnie pyszny. Nic dziwnego, że stał się inspiracją Yankee Candle do stworzenia nowego jesiennego zapachu.
duża świeca zapachowa yankee candle rhubarb crumble
 
YANKEE CANDLE RHUBARB CRUMBLE to zapach "podanego prosto z pieca cierpkiego rabarbaru oprószonego brązowym cukrem z dodatkiem aksamitnej wanilii".

Lubię słodkie, jedzeniowe zapachy, a do tych urozmaiconych owocami mam szczególny sentyment. Po pierwsze dlatego, że uwielbiam wszelkiego rodzaju ciasta i desery z owocami. Po drugie, w moim rodzinnym domu tego typu wypieki gościły jesienią wyjątkowo często. Nic więc dziwnego, że kiedy przeglądałam zapowiedzi jesiennej kolekcji Harvest Time, Rhubarb Crumble od razu przykuł moją uwagę przywołując miłe wspomnienia.
etykieta świecy yankee candle rhubarb crumble

Wizualnie świeca raczej nie powala. Co prawda wosk ma przepiękny, intensywny, buraczany kolor, ale mało fotogeniczne rabarbarowe crumble na etykiecie robi swoje i nadaje świecy typowo kuchennego charakteru.

Ostatecznie jednak jest to świeca zapachowa i to jej zapach, nie wygląd najbardziej się tutaj liczy. A zapach Yankee Candle Rhubarb Crumble jest po prostu obłędny!
świeca zapachowa yankee candle rhubarb crumble widok z góry

Yankee Candle Rhubarb Crumble to typowo jedzeniowy aromat - ciepły, słodki, przełamany kwaśną, owocową nutą. Naprawdę przywodzi na myśl ten jakże pyszny, choć mało wykwintny deser i sprawia, że nasze ślinianki mimowolnie zaczynają pracować szybciej. Kwaśna woń rabarbaru i słodki aromat doprawionej brązowym cukrem kruszonki są idealnie wyważone i harmonijnie się przenikają, tworząc wyjątkowo apetyczną całość, idealną na chłodne jesienne wieczory.

Nazwa: Yankee Candle Rhubarb Crumble
Linia zapachowa: Food&Spice
Kolekcja: Harvest Time
Dostępność:GOODIES.PL

Pozdrawiam,
Ania

Yankee Candle Autumn Night - jesienny wieczór w męskim towarzystwie

$
0
0

Nie wiem jak u Was, ale u mnie wyraźnie się ochłodziło i lato w końcu ustąpiło miejsca nadchodzącej jesieni. W związku z tą sprzyjającą paleniu świec i wosków aurą, pozostańmy jeszcze chwilę przy jesiennej limitce Yankee Candle Harvest Time. Dziś wieczorem chciałabym podzielić się z Wami moją opinią o kolejnym zapachu z kolekcji - Autumn Night.
yankee candle harvest time

YANKEE CANDLE AUTUMN NIGHT to według producenta zapach "relaksującej lawendy połączonej z leśnymi, drzewnymi nutami", jednak poza lawendą i nutami drzewnymi znajdziemy w nim także aromaty bergamotki, grejpfruta, czarnego pieprzu, czy wetiweru.

Zapach Yankee Candle Autumn Night przyciąga uwagę klimatyczną etykietą z zawieszonymi na drzewach lampionami i głębokim kolorem wosku, idealnie odwzorowującym odcień nocnego nieba. 

Sam zapach ma wyraźnie męski charakter i przywodzi na myśl nieco specyficzne męskie perfumy z wyraźną nutą lawendy. Ja osobiście nie jestem fanką męskich zapachów, a ten wyjątkowo nie przypadł mi do gustu, przy dłuższym paleniu męcząc mnie i drażniąc. 

Moc wosku dobra - nieco ponad 1/4 tarty wypełnia zapachem cały pokój jeszcze na długi czas po zakończeniu palenia.

Nazwa: Yankee Candle Autumn Night
Linia zapachowa: Fresh
Kolekcja: Harvest Time
Dostępność:GOODIES.PL

Pozdrawiam,
Ania

Zestaw kosmetyków Origins Energizing Essentials - czy warto się na niego skusić?

$
0
0

Kosmetyki Origins cieszą się niesłabnącą popularnością odkąd tylko pojawiły się w Polsce. Sama dotychczas nie miałam z nimi wielkiego doświadczenia (używałam jedynie maseczki Drink Up Intensive oraz kremu do rąk Make a Difference), ale kilka miesięcy temu miałam przyjemność wygrać w rozdaniu u Olgi z bloga A piece of Ally zestaw kosmetyków Origins Energizing Essentials. Dzięki niemu mogłam poznać kilka nowych produktów z oferty marki i dziś chciałabym podzielić się z Wami swoją opinią na ich temat. Ciekawi?
zestaw kosmetyków origins energizing essentials


ORIGINS GINZING ENERGY-BOOSTING MOISTURIZER


Origins GinZing Energy-boosting Moisturizer to lekki, beztłuszczowy krem do pielęgnacji twarzy. Dzięki zawartości ekstraktów z żeń-szenia i ziaren kawy, działa na skórę rewitalizująco, dodaje energii, a jednocześnie nawilża. Skóra po jego użyciu jest odświeżona i promienna.
krem do twarzy origins ginzing

Krem zamknięty jest w plastikowym słoiczku w energetyzującym, pomarańczowym kolorze. Ma lekką konsystencję i bardzo przyjemny, grejpfrutowy zapach. Podczas aplikacji krem daje bardzo przyjemne i niezwykle subtelne wrażenie chłodzenia, co w połączeniu z orzeźwiającym, cytrusowym zapachem, faktycznie pobudza i dodaje energii, szczególnie o poranku. Co więcej, krem Origins GinZing szybko się wchłania, nie zostawia żadnej wyczuwalnej warstwy i nie obciąża przetłuszczającej się skóry.


ORIGINS GINZING REFRESHING SCRUB CLEANSER


Origins GinZing Refreshing Scrub Cleanser to delikatny peeling oczyszczający do codziennego stosowania. Delikatnie złuszcza skórę i pomaga odblokować pory, dzięki czemu skóra staje się odświeżona, jaśniejsza i gładsza. Zawarte w peelingu ekstrakty z żeń-szenia i ziaren kawy dodają skórze energii i promiennego blasku, a soczysty aromat grejpfruta, cytryny i mięty pobudza do działania.
żel do mycia twarzy z peelingiem origins ginzing

Peeling oczyszczający Origins GinZing zamknięty jest w miękkiej plastikowej tubce z zakrętką. Ma dość gęstą żelową konsystencję z zatopionymi granulkami peelingującymi i przyjemny, orzeźwiający zapach. Produkt skutecznie oczyszcza skórę, nie podrażniając jej i nie wysuszając. Działanie złuszczające peelingu jest delikatne i bez obaw można stosować go nawet codziennie. Po użyciu skóra jest wyraźnie wygładzona, miękka i miła w dotyku.


ORIGINS ORIGINAL SKIN RENEWAL SERUM WITH WILLOWHERB


Origins Original Skin Renewal Serum with Willowherb to produkt, który ma przywracać skórze blask i młody wygląd. Zawarte w serum składniki aktywne rozjaśniają i wygładzają skórę oraz ograniczają pojawianie się niedoskonałości, dzięki czemu skóra wygląda na zdrową i pełną blasku.
minatura serum origins

Serum zamknięte zostało w uroczej małej tubce w odcieniu subtelnego różu. Ma lekką konsystencję i niezwykle przyjemny, świeży, kwiatowy zapach. Szybko się wchłania, pozostawiając skórę idealnie matową, a jednocześnie zawarte w nim cząsteczki odbijające światło, zmiękczają rysy twarzy i sprawiają, że skóra wygląda na pełną zdrowego blasku. 


ORIGINS ORIGINAL SKIN RETEXTURIZING MASK WITH ROSE CLAY


Origins Original Skin Retexturizing Mask with Rose Clay to produkt typu 2w1, będący połączeniem oczyszczającej maseczki i złuszczającego peelingu. Dzięki zawartości śródziemnomorskiej różanej glinki, kanadyjskiej wierzbownicy i złuszczających mikrocząsteczek jojoby, produkt głęboko oczyszcza skórę i wyrównuje jej strukturę. Rozszerzone pory stają się mniej widoczne, a skóra błyskawicznie nabiera blasku.
miniatura maseczki z różową glinką origins

Maseczka ma piękny, subtelnie różowy kolor i przyjemny, świeży, ziołowy zapach. Jej konsystencja jest typowa dla gotowych maseczek z glinką, z wyraźnie wyczuwalnymi drobinkami peelingującymi. Maseczka łatwo się aplikuje i jak to maseczki z glinką, zastyga na skórze, więc warto zwilżać ją co jakiś czas wodą termalną by uniknąć nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia. Podczas zmywania wykonujemy delikatny masaż, by zawarte w maseczce drobinki peelingujące mogły jeszcze dokładniej oczyścić skórę i usunąć martwy naskórek. Po zastosowaniu maseczki skóra jest przyjemnie odświeżona i rozjaśniona. Suche skórki i rozszerzone pory znikają, a drobne niedoskonałości stają się mniej widoczne i szybciej się goją.

Poniżej porównanie konsystencji wszystkich kosmetyków Origins, znajdujących się w zestawie.
porównanie konsystencji kosmetyków origins z zestawu energizing essentials

Podsumowując, zestaw kosmetyków Origins Energizing Essentials to doskonały sposób by bliżej zapoznać się z pielęgnacją marki, a jednocześnie fantastyczny pomysł na prezent. Kosmetyki zawarte w zestawie są dość uniwersalne i zostały tak dobrane, by sprawdzić się na niemal każdej skórze. Moja wymagająca skóra polubiła się dosłownie z każdym z nich i w zasadzie wszystkie chętnie widziałabym w swojej kosmetyczce w pełnym wymiarze. Nie wiem, czy ten zestaw jest dostępny w stałej ofercie marki, czy był tylko jakąś edycją limitowaną, ale jeśli jeszcze gdzieś na niego traficie to gorąco polecam. Naprawdę warto.

Pozdrawiam,
Ania

Yankee Candle Honey Clementine, czyli mandarynki w miodzie nie do przełknięcia

$
0
0

Witajcie Kochani :) Nie wiem jak u Was, ale u mnie jesień zadomowiła się już na dobre. Coraz dłuższe i chłodniejsze wieczory zachęcają do wylegiwania się pod kocem, najlepiej w towarzystwie serialu/książki i z kubkiem herbaty w ręku. To jesienne lenistwo sprzyja też paleniu wosków i świec zapachowych, dlatego dziś przychodzę do Was z recenzją kolejnego, ostatniego już zapachu z kolekcji Yankee Candle Harvest Time na jesień 2016. Zapraszam :)
yankee candle harvest time

YANKEE CANDLE HONEY CLEMENTINE to połączenie słodkiego miodu z cytrusowym zapachem klementynek. Po tym zapachu najmniej się spodziewałam, bo nie jestem fanką cytrusowych zapachów i jak było do przewidzenia, ten również nie przypadł mi do gustu. 

Zapach jest mocno cytrusowy i bardzo intensywny - aż świdruje w nosie jeśli zbyt dużo wrzucimy go do kominka. Niektórzy twierdzą, że naprawdę czują w nim miód i mandarynki, inni mówią o cukierkach typu Nimm2, ja niestety żadnej z tych wersji nie mogę potwierdzić. Dla mnie Honey Clementine to totalny zapachowy niewypał - z jednej strony nieprzyjemnie kwaśny, z drugiej wyraźnie czuć w nim sztuczną, obrzydliwą słodycz. Choćbym nie wiem jak chciała, nie potrafię dostrzec w nim żadnych pozytywów i choć wiem, że pewnie znajdzie swoje grono zwolenników (w końcu co nos, to opinia), to ja na pewno nie będę do tego grona należeć.

Nazwa: Yankee Candle Honey Clementine
Linia zapachowa: Fruit
Kolekcja: Harvest Time
Dostępność: GOODIES.PL

Pozdrawiam,
Ania

Nowe zapachy na jesień - świece, woski, fireflies

$
0
0

Wrzesień zleciał nie wiadomo kiedy i już mamy październik. Najwyższy czas się zebrać i pokazać Wam nowości, które trafiły do mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni. Część z nich pochodzi jeszcze z drugiej połowy sierpnia i zdążyła doczekać się już swoich recenzji na blogu. Pozostałe z pewnością będą miały swoje 5 minut wkrótce. To co, ciekawi czym będzie mi pachniał październik?

Jeszcze w sierpniu w sprzedaży pojawiła się limitowana kolekcja jesienna Yankee Candle Harvest Time. Tworzą ją cztery zapachy: Autumn Night, Ebony & Oak, Rhubarb Crumble i Honey Clementine. Po wytestowaniu wosków, zdecydowałam się na zakup dwóch dużych świec.
świece yankee candle na jesień 2016
 
Mini świeczuszki Fireflies to nowość w ofercie marki Goose Creek Candle. W sprzedaży pojawiły się we wrześniu, a ja dzięki wygranej w konkursie na facebookowym profilu marki mam okazję przetestować nie tylko nową formę, ale też nowe jesienne zapachy.
zapachy goose creek na jesień 2016

W drugiej połowie września pojawiły się w sprzedaży zapachy i akcesoria Yankee Candle na Halloween 2016. Zapachów w tym roku mamy trzy - Witches Brew (czarny wosk) i Candy Corn (pomarańczowy wosk), które wracają co roku oraz nowość Forbidden Apple (zielony wosk). Zapach Witches Brew znam i bardzo lubię. Wcześniej dwa lata z rzędu paliłam wosk, w tym roku zdecydowałam się również na średnią świecę. Z akcesoriów skusiłam się na ceramiczną zawieszkę na świecę w postaci czarnego kota.
zapachy i akcesoria yankee candle na halloween 2016
Po wywąchaniu halloweenowych wosków, zapach Forbidden Apple tak mi się spodobał, że postanowiłam zakupić go w większym formacie. Wizualnie najbardziej przypadł mi do gustu średni pillar i na taką właśnie formę tego zapachu się zdecydowałam. W tym samym sklepie, w którym zamawiałam Forbidden Apple znalazłam również mały słoiczek wycofanego już u nas zapachu Blissfull Autumn, więc nie wiele myśląc, dorzuciłam go do koszyka. Pachnie pięknie!
mała świeca zapachowa yankee candle blissful autumn

I to już wszystkie zapachowe nowości, które dołączyły do mojej kolekcji w ostatnich tygodniach. Wciąż jeszcze chodzi mi po głowie kilka zapachów, ale generalnie na jesień i zbliżające się Halloween czuję się przygotowana :) A Wy?

Pozdrawiam,
Ania


Wrześniowe zakupy kosmetyczne - The Body Shop, Vianek, Sylveco

$
0
0

W poprzednim wpisie pokazywałam Wam wrześniowe nowości zapachowe, dziś nadszedł czas by rozliczyć się z zakupów kosmetycznych. Jak się zaraz przekonacie jest ich naprawdę niewiele - wciąż staram się zredukować ilość kosmetyków, jakie zalegają po szafkach i kupuję jedynie te produkty, które zużywam na bieżąco. Jeśli mimo to macie ochotę na szybki przegląd kosmetycznych nowości, to zapraszam do dalszej części wpisu.

Mniej więcej w połowie września byliśmy z Fidem w Warszawie u psiego ortopedy. Będąc z psem nie mogliśmy sobie pozwolić na chodzenie po sklepach, ale korzystając z okazji wpadłam tylko na chwilę do The Body Shop i kupiłam sobie nowy żel pod prysznic. Jeśli zaglądacie do mnie regularnie, to wiecie, że uwielbiam ich żele i zużyłam ich już całe mnóstwo. Tym razem zdecydowałam się na wersję British Rose.
żel pod prysznic the body shop
W sierpniu wymęczyłam w końcu płyn micelarny Resibo i we wrześniu potrzebowałam zakupić coś nowego. Tym razem zdecydowałam się przetestować lipowy płyn micelarny Sylveco. W ostatnim czasie skończyły mi się również wszystkie pomadki ochronne, a że jesień nie jest łaskawym czasem dla delikatnej skóry ust i zawsze muszę mieć jakieś ochronne mazidło w torebce, to do koszyka dorzuciłam jeszcze rokitnikową pomadkę ochronną. Uzupełniłam też zapas tymiankowego żelu do twarzy i pomadki z peelingiem. Oba produkty bardzo lubię - świetnie się u mnie sprawdzają i kupuję praktycznie jedno opakowanie za drugim.
kosmetyki do pielęgnacji twarzy sylveco

Będąc już przy firmie Sylveco, postanowiłam sięgnąć w końcu po coś z ich najmłodszej marki Vianek. Na początek wybrałam to, czego schodzi u mnie najwięcej, czyli masło do ciała i krem do rąk z serii nawilżającej.
nawilżające masło do ciała i krem do rąk vianek

I to już wszystkie kosmetyki jakie zakupiłam w ubiegłym miesiącu. Tak jak zapowiadałam - jest ich niewiele i w październiku póki co, wcale nie zapowiada się żeby było więcej. Generalnie mogłabym powiedzieć, że ograniczanie dobrze mi idzie, gdyby nie to, że wewnętrzną potrzebę zakupoholizmu po prostu odbijam sobie w świeczkach. No ale cóż, najwyraźniej trzeba mieć jakiś zakupowy nałóg. Jak nie jeden, to drugi ;)

Pozdrawiam,
Ania

Poradnik świecomaniaka - 5 sposobów na tańsze kupowanie świec zapachowych

$
0
0

Pod niemal każdym wpisem, w którym pokazuję Wam moje świecowe zakupy, pojawiają się komentarze odnośnie wysokiej ceny markowych świec zapachowych. W końcu postanowiłam stworzyć więc mały poradnik, w którym podpowiem Wam, jak i gdzie kupować świece zapachowe by nie zrujnować domowego budżetu. Zapraszam :)
dekoracja domu ze świecą yankee candle


1. PROGRAM PARTNERSKI 

Sklep Goodies.pl znają chyba wszyscy - zdecydowanie jest to jedno z popularniejszych miejsc w sieci na woskowe i świecowe zakupy. Nie wszyscy wiedzą jednak, że sklep ten ma całkiem ciekawy program partnerski dla blogerów. Warunki przystąpienia do programu nie są wygórowane, nikt nie narzuca na nas żadnych ograniczeń - piszemy ile chcemy, kiedy chcemy, a za każdą recenzję otrzymujemy punkty, które potem wymieniamy na bon zakupowy do wykorzystania w sklepie. Jeśli prowadzicie bloga, to jest to najprostszy sposób na tańsze kupowanie świec. Szczegóły programu znajdziecie TUTAJ.

2. PROMOCJE


Świece zapachowe, jak wszystkie droższe produkty najbardziej opłaca się kupować w czasie różnego rodzaju promocji. W tej kwestii przodują w moim odczuciu dwa sklepy internetowe: Pachnąca Wanna i Homedelight. Zarówno w jednym, jak i drugim często możemy spotkać promocje rzędu 20%, a nawet 30%, co jest nie lada gratką, dla każdego świecomaniaka. Pachnąca Wanna dodatkowo w każdym tygodniu przecenia 3-4 wybrane zapachy z różnych marek i oferuje darmową wysyłkę przy zakupach powyżej 84 zł.

3. ZAPACHY MIESIĄCA


Marki Yankee Candle i Kringle Candle co miesiąc oferują nam tzw. zapachy miesiąca. W przypadku Yankee są to dwa, w przypadku Kringle jeden wybrany zapach, który w danym miesiącu możemy kupić ok. 20% taniej. Warto śledzić zapowiedzi i planować zakupy z wyprzedzeniem, bo może się okazać, że zapach który bardzo chcemy kupić, za miesiąc, czy dwa będziemy mogli kupić w niższej cenie. TUTAJ znajdziecie zapowiedzi zapachów miesiąca na pierwszą połowę 2017 roku.
biało srebrna dekoracja na komodzie

 

4. PUNKTY LOJALNOŚCIOWE


Coraz więcej sklepów oferuje nam programy lojalnościowe, w których za każde zakupy zrobione w danym sklepie przyznawane nam są punkty. Po uzbieraniu określonej ilości punktów, możemy dokonać ich wymiany na wybrany produkt z oferty sklepu. Wadą tej metody jest fakt, że zbieranie punktów jest żmudne i długotrwałe, zwłaszcza jeśli nie dokonujemy jednorazowo większych zakupów. Ja osobiście korzystam z tej metody nieco mimowolnie - często robię zakupy w Pachnącej Wannie ze względu na wspomniane wyżej atrakcyjne promocje, a że oni również oferują tego typu program lojalnościowy, to mimochodem z niego korzystam.


5. ZAKUPY Z DRUGIEJ RĘKI


Świece możemy też zdobyć w niższej cenie, kupując je od innych świecomaniaków. Na facebooku funkcjonuje osobna grupa, poświęcona sprzedaży i wymianie naszych prywatnych świec zapachowych, na której można znaleźć prawdziwe perełki, często w bardzo korzystnej cenie. Ludzie sprzedają świece zarówno nowe, jak i używane o różnym stopniu wypalenia i w bardzo różnej cenie. Regularnie pojawiają się też ogłoszenia o wymianie, gdzie możemy wymienić nie do końca trafiony zapach ze swojej kolekcji na coś, co będzie nam bardziej odpowiadać.
wieczór ze świecą yankee candle

I to już wszystko, czym chciałam się z Wami podzielić w tym wpisie. Mam nadzieję, że okaże się dla Was przydatny i dzięki niemu uda Wam się upolować wymarzoną świecę w atrakcyjnej cenie. Żeby nie było żadnych niedomówień dodam tylko, że nie współpracuję z żadnym z wymienionych sklepów internetowych - polecam, bo sama z nich korzystam i uważam, że są naprawdę warte uwagi. Zachęcam też do śledzenia mojego profilu na FB, gdzie staram się udostępniać informacje o ciekawych promocjach na zapachy. No i oczywiście mam nadzieję, że podzielicie się w komentarzach swoimi sposobami na tańsze świecowe zakupy - nazwy ulubionych sklepów bardzo mile widziane :)

Pozdrawiam,
Ania


Yankee Candle USA - jak za oceanem pachnie jesień?

$
0
0

Jesień w pełni. Nie wiem jak u Was, ale u mnie od kilku dni pada, a temperatura powietrza osiągnęła już taki poziom, że poważnie zaczęłam rozważać wyciągnięcie zimowej kurtki. Taka aura działa na człowieka mało pozytywnie, ale ma też swoje plusy - usprawiedliwia domowe lenistwo i sprzyja paleniu wosków i świec zapachowych. Z tej okazji wzięłam się za testowanie czterech jesiennych zapachów Yankee Candle z mojej kolekcji, które nie są dostępne w Polsce w regularnej sprzedaży i dziś śpieszę podzielić się z Wami moją o nich opinią.
zapachy yankee candle usa


YANKEE CANDLE BLISSFUL AUTUMN

mała świeca yankee candle blissful autumn

Wyczuwalne aromaty:zapach jesiennego powietrza, gruszki, śliwki, jabłka, imbir, goździki, cynamon oraz delikatne nuty drewna i żywicy.

Jeśli lubicie jedzeniowe zapachy, to Blissful Autumn z pewnością przypadłby Wam do gustu. Pachnie zupełnie jak ciepła szarlotka - słodkie, kruche ciasto, mieszanka zesmażonych jabłek i gruszek oraz rozgrzewające przyprawy tworzą typowo jesienną i bardzo apetyczną całość. Ja jestem w tym zapachu autentycznie zakochana i mam głęboką nadzieję, że kiedyś uda mi się go upolować w dużym słoju.

YANKEE CANDLE AUTUMN IN THE PARK

sampler yankee candle autumn in the park

Wyczuwalne aromaty: świeżo obrane jabłko, opadłe liście, dynia, odrobina cytryny.

Autumn in the Park to zapach z zeszłorocznej kolekcji jesiennej, która pojawiła się w sprzedaży w USA. Wyraźnie czuć w nim kwaskowate jabłka i butwiejące liście, gdzieś w tle majaczy też dynia nadająca temu świeżemu zapachowi odrobiny ciepła i dyskretnej słodyczy. Autumn in the Park naprawdę przywodzi na myśl jesienny spacer po parku i wprowadza swoisty nastrój jesiennej melancholii. Zapach zdecydowanie przypadł mi do gustu i jego również chętnie widziałabym w swojej kolekcji w postaci dużej świecy.

YANKEE CANDLE CRISP MORNING AIR

sampler yankee candle crisp morning air

Wyczuwalne aromaty:eukaliptus, mięta, gruszka, szałwia.

Crisp Morning Air to zapach rześkiego, jesiennego poranka. Podobnie jak Autumn in the Park, pochodzi z amerykańskiej kolekcji Q3 2015. Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się szałwia, która nadaje zapachowi świeżego, ziołowego i nieco męskiego charakteru (fani Sea Salt & Sage powinni być zachwyceni). Mięta i eukaliptus nie są mocno wyczuwalne, ale zdecydowanie nadają całości chłodnego, rześkiego charakteru. Gruszka wprowadza nutkę słodyczy i pięknie równoważy całość. Zapach może nie na dużą świecę, ale zdecydowanie ciekawy i wart wypróbowania. Wypaliłam z prawdziwą przyjemnością.

YANKEE CANDLE SEASON'S BLESSINGS

sampler yankee candle season's blessings

Wyczuwalne aromaty:gruszki, śliwki, winogrona, przyprawy, kardamon.

Season's Blessings to owocowa mieszanka z pogranicza schyłku lata i początku jesieni. Czuć w niej przede wszystkim słodkie śliwki, winogrona i gruszki, a więc wszystko to, czym w tym okresie obdarza nas natura. Owoce w zapachu z pewnością zostały czymś doprawione, ale niestety nie potrafię powiedzieć czym - mój nos nie wyróżnia żadnej konkretnej, znanej mi przyprawy. Generalnie zapach w moim odczuciu jest bardzo przyjemny, jesienny - ale w przeciwieństwie do trzech poprzednich kojarzy mi się raczej z tą ciepłą, słoneczną i złotą jesienią. Jedyną jego wadą jest bardzo słaba moc - pół samplera roztopione w kominku stworzyło w pokoju jedynie ledwie wyczuwalne tło.

No cóż, muszę przyznać, że bardzo podoba mi się zapach jesieni za oceanem :) Mieliście może okazję testować, któryś z tych jesiennych zapachów?

Pozdrawiam,
Ania

Wrześniowe zużycia - Phenome, Purite, Revme, Bath and Body Works

$
0
0

Blog zdominowały ostatnio woski i świece zapachowe, ale to nie znaczy, że nie używam już kosmetyków. Używam i zużywam, i dziś nadszedł czas by rozliczyć się z tego, co wykończyłam we wrześniu. Gotowi?

SZAMPON WZMACNIAJĄCY ZE SKRZYPEM POLNYM - szampon z SLES do mocniejszego oczyszczania włosów. Sprawdzał się bardzo dobrze - mocno się pienił, dobrze oczyszczał, nie podrażniał skóry głowy, nie plątał włosów. Miał żelową konsystencję, neutralny ziołowy zapach, wygodną buteleczkę z odpowiedniej wielkości otworem, który zapewniał bezproblemowe dozowanie i prosty skład. Chętnie do niego wrócę, jak gdzieś jeszcze spotkam.

BIOMARE NATURALNE MASŁO SHEA - fantastyczny produkt za niewielkie pieniądze. Świetny skład (masło shea, olej arganowy, witamina e, zapach), wygodne opakowanie, przyjemny subtelny zapach zielonej herbaty i do tego skuteczne działanie. Na pewno jeszcze nie raz trafi do mojej kosmetyczki.

PURITE BALSAM DO UST - o ile wersje w słoiczkach nie przypadły mi do gustu, o tyle ze sztyftem bardzo się polubiłam. Miał bardzo przyjemny, delikatny zapach i ładnie nawilżał usta. Ogromny plus za nieco tępą konsystencję i brak śliskiej warstwy na ustach, dzięki czemu mogłam stosować go bezpośrednio pod kolorowe pomadki nie martwiąc się obniżeniem trwałości koloru. Myślę, że kiedyś jeszcze się spotkamy.

PHENOME PIANKA DO MYCIA TWARZY - bardzo przyjemny produkt do porannego oczyszczania twarzy. Naturalny skład, przyjemny świeży zapach, wydajność i przede wszystkim delikatność, to główne zalety pianki Phenome. Używałam jej z przyjemnością i z pewnością jeszcze do niej wrócę.

BIOAMARE MUSY DO CIAŁA - odkryte zupełnie przez przypadek, całkowicie podbiły moje serce. Wersja malinowa i ciasteczkowa całkowicie kupiły mnie swoim zapachem i używałam ich zamiennie, w zależności od nastroju. Prosty naturalny skład, puszysta konsystencja musu i porządna dawka nawilżenia za mniej niż 20 zł, czynią z musów Bioamare kosmetyki idealne. Pojawią się w denkowych postach jeszcze nie raz.

BATH AND BODY WORKS ŻEL POD PRYSZNIC - nie jestem jakąś wielką fanką żeli BBW (zdecydowanie wolę TBS), ale wersja Sheer Freesia skusiła mnie idealnie odwzorowanym zapachem moich ukochanych kwiatów. Żel pachniał obłędnie i był bardzo przyjemny w użyciu (dobrze się pienił, był wydajny i mimo kontrowersyjnego składu nie podrażniał skóry). No i bardzo ładnie prezentował się w łazience, co też nie jest bez znaczenia :)

REVME KREM DZIEŃ/NOC NR 27 - bardzo przyjemny krem, dobrany specjalnie do potrzeb mojej cery. Miał leciutką konsystencję, przyjemny zapach i świetnie nawilżał skórę, sprawiając, że była miękka i gładka w dotyku. Bardzo się polubiliśmy i nie wykluczam ponownego spotkania.

SYLVECO TYMIANKOWY ŻEL DO TWARZY - minął już rok odkąd zagościł u mnie po raz pierwszy, a ja od tamtej pory kupuję jedną buteleczkę za drugą. To chyba najlepsza rekomendacja. Moja problematyczna skóra bardzo go polubiła i póki tak jest, nie planuję go zmieniać. Nowe opakowanie już w użyciu.

L'OREAL VOLUME MILLION LASHES EXTRA-BLACK - to chyba najładniejsza wizualnie maskara z serii VML, ale niestety nie najlepsza jeśli chodzi o działanie. Sam efekt na rzęsach jest oczywiście bez zarzutu - rzęsy są ładnie podkreślone, nie ma mowy o sklejaniu, czy owadzich nóżkach. Słabym punktem tego tuszu jest... trwałość. Śmiech do łez, deszcz, czy upał to warunki, z którymi sobie po prostu nie radził i zostawiał ciemne obwódki pod oczami. Dla mnie to nie do zaakceptowania, więc powrotu nie będzie. Na szczęście ma braci, którzy spisują się o niebo lepiej :)

SYLVECO POMADKA Z PEELINGIEM - naprawdę nie wiem, jak ja mogłam kiedyś bez niej funkcjonować i dziś nie wyobrażam już sobie nie mieć jej pod ręką. Forma sztyftu jest mega wygodna w użyciu, dzięki czemu łatwiej mi zachować regularność w stosowaniu, a to z kolei przekłada się na efekty w postaci miękkich, gładkich ust, bez suchych skórek. Oczywiście, nowa pomadka już czeka w kosmetyczce.

TISANE SUNTIME - pomadka ochronna z filtrem UV. Za klasycznym balsamem Tisane nie przepadam, ale z tej pomadki byłam zadowolona. Miała bardzo apetyczny słodki zapach, całkiem nieźle nawilżała, nie natłuszczała ust, nie bieliła (a przynajmniej nie zauważyłam), no i przede wszystkim chroniła przed słońcem. Nie wykluczam, że za rok znów się spotkamy.

FACELLE PŁYN DO HIGIENY INTYMNEJ - rozgościł się u mnie na stałe. Używam go nie tylko w tradycyjny sposób, ale też do mycia pędzli i w obu przypadkach sprawdza się rewelacyjnie. Najbardziej lubię wersję aloesową i to po nią sięgam najczęściej. Nowa buteleczka już stoi w łazience.

BIOCHEMIA URODY OLEJEK TAMANU - mój absolutny musz mieć. Stosuję go na wszelkiego rodzaju problemy skórne, a on doskonale wszystko leczy, dzięki czemu przestałam sięgać po maści z antybiotykami, czy sterydami, które kiedyś były u mnie w niemal stałym użytku. Co ważnie, miałam kiedyś olejek tamanu z innej firmy i... nie sprawdzał się już tak dobrze jak ten z BU. Teraz już nie eksperymentuję, a że zaraz skończy mi się również puder bambusowy, to z pewnością uzupełnię braki i zakupię nową buteleczkę.

PALMER'S KREM DO RĄK Z MASŁEM KAKAOWYM - bardzo fajny krem do torebki. Wygodna, miękka tubka, która dobrze znosi nawet długie użytkowanie, przyjemny, kakaowy zapach i bardzo przyzwoite działanie sprawiają, że krem do rąk Palmer's przewija się co jakiś czas przez moją kosmetyczkę.

KALLOS ALOE - maski bardzo popularne wśród włosomaniaczek, jakiś czas temu w końcu zagościły i u mnie. Szukałam taniego produktu z prostym składem do metody OMO i mycia włosów odżywką, i muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że sprawdzą się tak dobrze. Wersja aloesowa gościła u mnie już dwukrotnie.

BIOVAX LATTE jedna z moich ulubionych masek proteinowych. Po jej użyciu włosy są nawilżone, błyszczące, wygładzone i tak sypkie, że czasem ciężko mi je spiąć :) Uwielbiam ten efekt i regularnie do niej wracam.

I to już wszystkie kosmetyki, które zużyłam w ubiegłym miesiącu. A jak Wam poszło denkowanie we wrześniu?

Pozdrawiam,
Ania

Yankee Candle Forbidden Apple - zakazane jabłko na Halloween

$
0
0

Halloween coraz bliżej i ja pomału wczuwam się już w nastrój. W mieszkaniu pojawiły się już pierwsze dekoracje, a w powietrzu unosi się aromat zapachów stworzonych przez Yankee Candle specjalnie na tą okazję. I dziś o jednym z tych zapachów chciałabym Wam opowiedzieć, tym bardziej, że to nowa, limitowana propozycja, przygotowana specjalnie na Halloween 2016. Zapraszam :)
yankee candle halloween 2016

YANKEE CANDLE FORBIDDEN APPLE to nowy limitowany zapach na Halloween 2016, który pojawił się w sprzedaży w postaci wosków, samplerów, średnich świec oraz małych, średnich i dużych pillarów. Pod względem wizualnym najbardziej przypadły mi do gustu pillary i na taką formę właśnie się zdecydowałam. 
Do średniego pillaru, który wykonany jest z wosku sojowego, dobrałam jeszcze tradycyjny wosk parafinowy, aby móc porównać, czy będzie jakaś różnica w zapachu. I od razu uprzedzę Wasze pytania - nie ma. Obie wersje Forbidden Apple pachną dokładnie tak samo.
yankee candle halloween 2016

Producent opisuje Forbidden Apple jako "uwodzicielski eliksir, w którym głównym składnikiem jest soczyste jabłko zmieszane z bergamotką, nutą czarnego dębu i wanilii noir". Ja czuję w nim przede wszystkim jabłko - takie soczyste i lekko kwaskowate zielone jabłuszko. Dopiero po dłuższym czasie palenia zaczynam wyczuwać minimalną ilość wanilii i bergamotki, które dodają zapachowi odrobiny pikanterii. Moc w moim odczuciu dobra - zapach jest wyraźnie wyczuwalny w całym pomieszczeniu, a jednocześnie nie męczy i nie przyprawia o ból głowy, nawet gdy palę go przez cały dzień.
perfect pillar yankee candle
Yankee Candle Forbidden Apple to zapach zdecydowanie wart wypróbowania, zwłaszcza dla fanów jabłkowych aromatów (do których zresztą ja sama należę). Z pewnością wyczaruje odrobinę zakazanej magii w niejeden jesienny wieczór, nie tylko ten halloweenowy.

Nazwa: Yankee Candle Forbidden Apple
Kolekcja: Halloween 2016
Dostępność:GOODIES.PL (wosk)

Pozdrawiam,
Ania

Viewing all 626 articles
Browse latest View live