Ostatni dzień miesiąca to dobry czas na projekt denko i podsumowanie kosmetycznych zużyć. Nie bójcie się, tym razem będzie wyjątkowo krótko, bo w czerwcu wykończyłam jedynie kilka produktów. Zapraszam :)
Zestaw miniatur kremów BB Skin79 Pink, Orange, Gold zamówiłam by przetestować różne odcienie i warianty. Krem Skin79 Gold miałam już w pełnym wymiarze i pisałam o nim TUTAJ. Z pozostałej dwójki bardzo przypadła mi do gustu wersja różowa. Wersja pomarańczowa kolejny raz obaliła mit, że tłusta cera wymaga lekkich konsystencji. Krem Skin79 Orange był dużo lżejszy od swoich braci i kompletnie nie chciał współpracować z moją skórą. Poważnie rozważam zakup Skin79 Pink w pełnowymiarowym opakowaniu, ale kusi mnie jeszcze wersja zielona.
Zmywacz do paznokci Inglot to mój ulubieniec już od wielu lat, który przewija się na blogu od początku jego powstania. Zmywa dosłownie wszystko, w mgnieniu oka i bez niszczenia płytki. Zawiera w składzie pielęgnujące olejki, które nawilżają płytkę i skórki wokół paznokci. Ze względu na ich obecność pozostawia po sobie tłustą warstewkę, która nie każdemu może odpowiadać i wymaga odtłuszczenia płytki, jeśli od razu chcemy położyć nowy kolor. Ja go uwielbiam i nie sięgam już po nic innego. Nowa buteleczka już w użyciu.
Figowe mydło w płynie Yope ratowało moje dłonie wiosną w czasie kolejnego nawrotu AZS. Myło delikatnie, nie podrażniając i nie wysuszając zmienionej chorobowo skóry, miało bardzo przyjemny, delikatny zapach. Z pewnością będę do niego wracać.
Hydrolat z róży damascena Biochemia Urody gościł u mnie już po raz drugi i z pewnością nie ostatni. Używałam go zarówno w formie toniku, jak i jako dodatek do maseczek z glinki i w obu przypadkach sprawdzał się bardzo dobrze. Łagodził podrażnienia i zaczerwienienia, wspomagał nawilżenie, pomagał zwalczać stany zapalne i utrzymać trądzik w ryzach. Warto wypróbować.
Pielęgnujący płyn micelarny Nivea do cery wrażliwej i nadwrażliwej w moim przypadku okazał się niewypałem. Makijaż zmywał w miarę przyzwoicie, ale strasznie piekły mnie od niego powieki, co jest moim zdaniem niedopuszczalne w przypadku tego typu produktu. Ten egzemplarz otrzymałam do testów, sama na pewno go nie kupię.
Płyn do higieny intymnej z aloesem Facelle ostatnio na dobre zagościł w mojej łazience. Dobrze się sprawdza w swojej roli, nie uczula, nie podrażnia, lubię jego delikatny zapach. Do tego jest bardzo ekonomiczny, więc nie szkoda mi nim wyprać pędzli i nie muszę kupować w tym celu osobnego preparatu. Nowa buteleczka w użyciu.
Świeca Yankee Candle Strawberry Lemon Ice to mój pierwszy zdenkowany duży słój :) Wypaliłam do końca licząc, że między nami zaiskrzy, ale niestety zapach nie przypadł mi do gustu i tylko utwierdził w przekonaniu, że truskawki YC po prostu nie są dla mnie.
Jak widzicie wyjątkowo małe to moje czerwcowe denko, nie wiem nawet, czy nie najmniejsze w historii mojego bloga. Ale jak się wkrótce przekonacie, zakupów też było nie wiele, więc przynajmniej równowaga została zachowana ;) A jak tam Wasze czerwcowe zużycia?
Pozdrawiam,
Ania